niedziela, 29 lipca 2012

"Do. Do. Dobranoc. Dobranoc." /T.S. Eliot/

Znaki:
Modliłam się o znaki. 

#1
Zza zakrętu wyłonił się billboard z napisem: "Uwierz w Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony ty i dom twój". [wciąż mając łzy w oczach uśmiechnęłam się, choć nikt tego nie widział]

[Tak było wczoraj. W dniu moich 31 urodzin.
K zadzwonił z życzeniami. 
Krótka rozmowa. Nawet nie pół rozmowy, ale ćwierć. Ale zadzwonił. 
Nie wierzyłam, że to zrobi i chciałam by to zrobił. 
Czekałam na to i bałam się rozbudzać w sobie nadzieję, że tak się stanie.
Stało się.
Stajemy się]

#2
Dzisiaj. 
Znów zadzwonił. Powiedział, że zobaczył ptaka i pomyślał, że powiedziałabym "jaki ptaszek!",
I, że ma gdzieś w sobie smutek, że to nie ze mną tam jest.

[moja niewiara jest silna. zawsze gdy byliśmy osobno, to tęsknił. ale ostatnio powiedział mi, że jak jesteśmy daleko od siebie, to bardziej umie wierzyć w przetrwanie. a potem, gdy jesteśmy obok siebie, marazm powraca]


Dziękuję za te Znaki...
Amen

piątek, 27 lipca 2012

"Odjechali nie zostawiając adresu" /T.S. Eliot/

ok 17.30 zobaczyłam ich plecy, pełne plecaki. od teraz spędzą ze sobą jakieś 672 (słownie: sześcsetsiedemdziesiątdwie) godziny. minus 5 godzin. tyle mniej więcej minęło. 

a więc pierwsza noc przede mną. byle zasnąć... "obok poduszki- tej drugiej"

"chcesz wiedzieć jak jest? - tu gdzie jestem już nikogo nie ma. tu nikogo. nie ma"

opowiem ci o tym. ale innym razem. może będzie tak, że zostaniesz sam. chyba już tylko ja wierzę w twoje dobro, które gdzieś jest. chyba już tylko ja chcę je widzieć.  


...nawet bażanty się pochowały

sobota, 21 lipca 2012

"gra w szachy" /T.S. Eliot/

Wpis nieświeży, przemyślenia ostatnich czterech tygodni. 
Układ sił się zmienił. Chyba. Te same figury- osoby dramatu, ale nie jestem już w matni, choć ciągle zaszachowana.

Jestem silniejsza. Choć może tylko pozornie. Dopóki pies ujada za płotem, nie boję się. A co będzie jak się zbliżę? A zbliżam się...
K na huśtawce. Raz jest lepiej, raz dramatycznie źle. 
Jest dramatycznie zaburzony.
Dzięki temu wreszcie poczułam, że to nie ja jestem psychiczna. Nie ja.
Dzięki temu na tym cuchnącym bagienku natknęłam się na kawałek skały. 
Dzięki temu potrafię uśmiechać się gdy jest ładna pogoda, zachwycać się gradem wielkości śliwki, pójść do pracy i robić swoje. K nie potrafi. Żadnej z tych rzeczy i większości wszystkiego innego.

Niestety dzisiaj kawałek mojej skały się odłupał.
Czułam przez skórę, że to wszystko co dla niego robię, on doceniłby stokroć bardziej, gdyby nadawcą był ktoś inny. Nie-ja. 

"Jak z tobą nie będzie mógł, znajdzie już inną, jej mówię,
No to wiem, komu dziękować, mówi i patrzy mi w oczy.
PROSZĘ PAŃSTWA ZAMYKAMY"

T.S. Eliot 

**>