"Źle z moimi nerwami tej nocy. Tak źle. Zostań ze mną.
Mów do mnie. Czemu ty nigdy nie mówisz? No mów.
O czym ty myślisz? O czym myślisz? O czym?
Ja nigdy nie wiem, o czym myślisz?. Pomyśl."
T.S. Eliot
Niedziela, 29.09.2013r. - przeddzień pierwszego dnia separacji.
cały dzień Krzysiek wywoził SWOJE rzeczy. z oczami spuchniętymi od płaczu. i tym razem to nie była cicha pojedyncza łza i bezgłośne łkanie. tym razem to była wyszlochana rozpacz. powiedział - 'nic już nie mam, nie mam po co', powiedział, że w tym Mikołowie ja powinnam przecież być razem z Nim, że i ja wrosłam w Niego, że wszystko co miał i czego pragnął było TUTAJ, że wszystko czego pragnął było TYM... zabrał swoje maratońskie medale i poprosił, bym nie wyciągała gwoździ ze ściany, wziął też obraz K2 i też poprosił bym nie usuwała gwoździa. i jeszcze poprosił, bym nie zmieniała nic w DOMU. co z NAMI będzie...?
podałam mu ostatni obiad, ostatni raz zrobiłam kanapki do pracy. przytulił i uspokoił Małego Krzysia... a potem zabrał swoją czerwoną rolkę i poszedł. patrzyłam jak się powoli oddala z czerwoną rolką w lewej ręce. NIGDY TEGO NIE ZAPOMNĘ... obrócił się, pomachał. tak zawsze było, żegnaliśmy się i witaliśmy zanim jeszcze przestąpił próg DOMU. pożegnaliśmy się i tym razem - ostatnim razem. ale już nie przywitamy się.
"pomyślałam Meren-Re jak Ci TAM jest - może płaczesz..."