czwartek, 31 października 2013

'Płakał i obiecywał lepsze życie, nowe' /T.S. Eliot/

'(...) a serce moje
Pod stopami. Gdy stało się, po cóż tu rozmowa?
Płakał i obiecywał lepsze życie, nowe.
I o cóż tu mieć żal? Nie powiedziałam słowa.'

Z Małym Krzysiem na rękach. Czy jestem złą matką, skoro nie umiem wyzbyć się swoich tęsknot i pragnień? Skoro dla mnie moje życie jest skończone, a zaczyna się już tylko walka o przetrwanie, bez cienia radości, oparcia i ciepła? Skoro nie potrafię Synka traktować jako radości mojego życia? Miał być radością NASZĄ. Wspólną, pod Jednym Dachem. Jak jakaś pierdolona egoistka... chcę się jeszcze poczuć przez kogoś kochana, chcę, aby ktoś chciał mnie, chciał ze mną przebywać, rozmawiać, pokonywać trudności i cieszyć się z wspólnych chwil. Dlaczego nie o Syna mi chodzi? Mojego Syna? Czy dlatego On ciągle płacze? Wyczuwa to? Że od początku mi nie wystarcza, bym umiała być szczęśliwa?  Co w tym lepszego od tego co było?

przepraszam Cię Mały Krzysiu...
przepraszam...
przepraszam...
Robisz co możesz, by zyskać moją uwagę... a ja ciągle nie umiem zapomnieć o Twoim Tacie...
przepraszam...

piątek, 25 października 2013

Fragile Dreams /Anathema/

"Tonight your soul sleeps, 
but one day you will feel real pain,
maybe then you will see mee as I am,
A fragile wreck on a storm of emotion"

Countless times I trusted you,
I let you back in,
Knowing... Yearning... you know
I should have run... but I stayed

Maybe I always knew,
My fragile dreams would be broken for you.

Today I introduced myself,
To my own feelings,
In silent agony, after all these years,
They spoke to me... after all these years

Maybe I always knew...
 
nic nie muszę dodawać...

czwartek, 17 października 2013

'...żeby był przy tobie Ktoś, kogo nie zniechęci droga...'

dzień dwunasty? a może trzynasty? co za różnica...

myśli przygnębiające podczas karmienia o 04 nad ranem. przypomniała mi się piosenka "Dym z jałowca". w myślach odtwarzam słowa, melodię, pojawia się obraz. K... w górach, siedzący przy ognisku - tak jak ja - nad ranem. jak w piosence 'dym z jałowca łzy wyciska, noc się coraz wyżej wznosi...' ogarnęła mnie chyba jakaś nostalgia, jakby żal za utraconym. za czymś, co zostało utracone, choć nigdy się nie wydarzyło.dziwnie tak - poczułam ten niepowtarzalny klimat nocy w górach przy ognisku. zupełnie jakbym tam była. z Nim...

'żeby była taka noc, kiedy myśli mkną do Boga,
żeby były takie dni, gdy się ciągle razem jest,
żeby był przy tobie ktoś, kogo nie zniechęci droga,
abyś plecak swój zielony stromą ścieżką umiał nieść'


poniedziałek, 7 października 2013

'odciąć dopływ krwi'

dzień czwarty, dzień piąty, dzień szósty, dzień siódmy, dzień ósmy

dni trudne, przepłakane, pozbawione nadziei.
nie chce mi się żyć...

w dniu siódmym wypadał miesiąc od kiedy Mały Krzyś jest na świecie. znalazłam w aparacie Wasze zdjęcie sprzed tygodnia. Z dnia w którym odszedłeś TAM. trzymasz Maleńkie Życie w ramionach, a w czerwonych oczach rozpacz
rozpadłam się na milion kawałeczków. 

środa, 2 października 2013

'te nasze chore sny o niczym jakby są...'

dzień trzeci

sąsiadka przyniosła placki ziemniaczane. 
dziękuję za troskę...

SKRĘT - gdybyś TU jak zawsze podzieliłabym się z Tobą...




wtorek, 1 października 2013

'...i rozpala już Piecyk, konserwy z puszki wygrzebuje nożem...' /T.S. Eliot/

dzień pierwszy, dzień drugi


tyTAMjaTU


NASZ DOM pustoszeje. przychodzą różni ludzie, pomagają, uśmiechają się, mówią: 'dasz radę', 'nie jesteś sama', itepe. uśmiecham się od niechcenia, no bo co mi pozostało, dopóki w to nie uwierzę...?

tyTAMjaTU

mówisz: 'nie nazywaj TAMTEGO miejsca DOMEM'
mówisz: 'to nie jest DOM'
gdyby tylko to oznaczało Twój powrót do NASZEGO DOMU. ale nie... 

tyTAMjaTU


wciąż się zastanawiam, jak Ci TAM jest. czy masz kanapki do pracy, czy masz obiad, czy umisz zasnąć, czy miałeś dobry sen. powiedziałeś, że tęsknisz za Małym Krzysiem i wszystkim co TU było. tylko za mną nie tęsknisz. tylko mnie nie wymieniasz wśród darów losu.

wkładam pozostawione przez Ciebie rzeczy do szafy. to okruchy po poprzednim życiu, które zbieram i odkładam tam, gdzie byłoby ich Miejsce, gdybyś nadal był mój. gdybym wiedziała, że kiedyś braknie mi rozwieszania Twoich wypranych rzeczy, pewne za każdym razem celebrowałabym wieszanie każdej z osobna. ta proza życia, gdy teraz już znika, nagle nabrała innego wymiaru. przytulam się do Twoich poprutych spodni motocyklowych, wącham wyblakłe bluzy, pakuję rzeczy, które mogą Ci się TAM przydać.  

okruchy. 
drobiny życia rozsypane po pustych kątach NASZEGO DOMU.

i strasznie za Tobą tęsknię.

'w obliczu odrzucenia oddal ode mnie, Panie, pragnienie zemsty, czy też dochodzenia moich racji, ale pozwól mi iść za Tobą, abym na krzyżu mojego życia mogła ofiarować przebaczenie i miłość'

tyTAMjaTU