'(...) a serce moje
Pod stopami. Gdy stało się, po cóż tu rozmowa?
Płakał i obiecywał lepsze życie, nowe.
I o cóż tu mieć żal? Nie powiedziałam słowa.'
Pod stopami. Gdy stało się, po cóż tu rozmowa?
Płakał i obiecywał lepsze życie, nowe.
I o cóż tu mieć żal? Nie powiedziałam słowa.'
Z Małym Krzysiem na rękach. Czy jestem złą matką, skoro nie umiem wyzbyć się swoich tęsknot i pragnień? Skoro dla mnie moje życie jest skończone, a zaczyna się już tylko walka o przetrwanie, bez cienia radości, oparcia i ciepła? Skoro nie potrafię Synka traktować jako radości mojego życia? Miał być radością NASZĄ. Wspólną, pod Jednym Dachem. Jak jakaś pierdolona egoistka... chcę się jeszcze poczuć przez kogoś kochana, chcę, aby ktoś chciał mnie, chciał ze mną przebywać, rozmawiać, pokonywać trudności i cieszyć się z wspólnych chwil. Dlaczego nie o Syna mi chodzi? Mojego Syna? Czy dlatego On ciągle płacze? Wyczuwa to? Że od początku mi nie wystarcza, bym umiała być szczęśliwa? Co w tym lepszego od tego co było?
przepraszam Cię Mały Krzysiu...
przepraszam...
przepraszam...
Robisz co możesz, by zyskać moją uwagę... a ja ciągle nie umiem zapomnieć o Twoim Tacie...
przepraszam...