środa, 1 stycznia 2014

Rozdział II Kiedyś Ci Wybaczę...

...że odebrałeś mi coś bezcennego
...że nie doświadczę już tego, na co tak bardzo czekałam


Ciało nie pamięta już ciąży, Ostatnie ślady blakną. To dziwne jest, że tęsknię za czymś, czego nie umiałeś mi dać. Za troską, jaką zazwyczaj mąż obdarza swoją żonę, która nie jest na ten krótki czas osobą pojedynczą. Próbuję sobie wyobrazić, że doświadczyłam tego szczególnego rodzaju opieki, że dawałeś mi odczuć jaka jestem ważna, że towarzyszyłeś mi w tamtych chwilach. I wyobraźnia zawodzi tym razem. Nie wiem jakie to uczucie. Nie dowiem się. Kiedyś Ci To Wybaczę.

Do tamtej chwili wszystko było tak piękne, że ciśnie się do głowy myśl: chciałabym znów być w ciąży, poczuć małe stópki przez skórę, słuchać pierwszego płaczu, podziwiać Matkę Naturę za to, jak sprytnie to wymyśliła. I towarzyszy tej myśli jej brat strach: że znów zostałabym sama

Pamiętam ten dzień, gdy powiedziałam Ci - to się dzieje, to są Narodziny Mamy. Cieszyłeś się (chyba prawdziwie) A jednak coś poszło nie tak:
Narodziła się Mama, ale nie tak do końca żywa...
Narodził się Syn, ale co Mu powiem, gdy o Ciebie zapyta...
Narodził się (?) Tata, ale wybrał coś w rodzaju lepszego zła...

Nie zapomnę tego, a chciałabym...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz