niedziela, 5 stycznia 2014

Tę samą rozpacz, ten sam rodzaj bólu

Dobrze jest umieć czytać pomiędzy wersami. Stało się jednak odwrotnie, kiedy jakieś 13 lat temu przyśniły mi się słowa spomiędzy wersów, a nie same wersy. Zapisałam je sobie i próbowałam odgadnąć ich sens. Wtykałam je pomiędzy pojawiające się raz po raz konteksty, które mogłyby dopełnić ich znaczenia. I wciąż nie grało. Konteksty były zbyt banalne i zbyt jednakowe, zmienne były w nich jedynie imiona

Dzisiaj odkryłam to, co mogło od początku tkwić w słowach   p r z y ś  n i o n y ch i tych, które cały czas istniały, ale pozawerbalnie. 

Tę samą rozpacz, ten sam rodzaj bólu czuje Chrystus; tak wiele mógłby dać, podarować tyle Miłości i Dobra. Ale większość ludzi tego nie chce zobaczyć. Można zarzucić mi pychę, no bo gdzież mi do Boga, który tak czuje wobec wszystkich i każdego z osobna, mi tymczasem wystarczyłby jeden człowiek. Ale gdyby i to odwrócić, spojrzeć, że Chrystus, może i Jest Bogiem, ale On też Jest Człowiekiem... może przede wszystkim Nim Jest. Jak dobrze mnie musi rozumieć... bardziej niż niejeden bliski mi człowiek. I ja, pomimo swojej skończoności, MOGĘ powiedzieć...

Jezu... wiem co czujesz...


Od kilku dni mój obecny świat pustoszeje. Pojawiło się w nim ostatnio kilkoro ludzi, ale jeden po drugim znikają. Dzisiaj wypłakuję się w ramię Tego Człowieka, Który Jest Zawsze, który zna i rozumie mój ból.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz